Wątki na forum
Strona główna forumRegulamin forum
- Tutaj są rozmowy o wszystkim i o wszys... (1199)
- Trauma córki (3)
- Początki depresji partnerki (3)
- Zwiazek z wdowa (32)
- Mroczna tajemnica (2)
- Czy to normalne? (1)
- Buu jakie to smutne , przepraszam (7)
- na rozdrożu ... (11)
- Wazny temat dla mnie (12)
- Kursy/ terapie "Doktor miłość " (10)
- Dziwne zachowanie matki. (2)
- Renta/zasiłek a depresja (2)
- Wampir energetyczny w pracy (23)
- Ciąża córki (8)
- Przerwana ciąża (2)
- Powracająca przeszłość (8)
- Przestałam kochać męża? (54)
- Znudzenie w związku (29)
- Jak walczyć z problemami, niepowodzeni... (7)
- Zmiana terapeuty (3)
Reklamy
Forum dyskusyjne
Przeczytaj komentowany artykuł
RE: W poszukiwaniu sensu życiaW
Autor: gallanonim Data: 2013-01-05, 12:12:56Pani Zuzanno, jest pani wielka. Wzorowy artykuł, do którego będę często wracał i odsyłał innych podobnych "nam" do jego przeczytania. Wytoczyła Pani wszystkie potrzebne działa wyśmienicie podsumowując omawiany problem...
Czas na moją króciutka refleksję, tym samym spowiedź:
Czas dzieciństwa szybko minął i nastał okres dojrzewania, wraz z ów okresem pojawiły się pierwsze poważne problemy, które do tej pory były mi obce powodując zamknięcie się w sobie i początek depresji. Było to czas pójścia do szkoły średniej. Powstał efekt domina, który pociągnął za sobą nieodwracalne konsekwencje. Czas płyną nieubłaganie, dni mijały, a ja popadałem w coraz głębszą stagnację. Wtedy zrozumiałem, że zachwiana została harmonia mojego życia. Z człowieka ambitnego, ciekawego świata stałem się antyspołeczny, nastawionym bojowo do wszystkiego co mnie otaczało, a co gorsza straciłem cel w życiu o który przecież walczyłem i dążyłem do niego od początku swojej wędrówki...
Wtedy właśnie zacząłem drążyć swoje wnętrze poszukując odpowiedzi na pytanie "co się stało z moim życiem?" - To był okres "archetypu wojownika", wspomniany przez Panią . Zdałem sobie sprawę z powagi problemu, dochodząc tym samym do wniosku, iż nie zaznam wewnętrznego spokoju do póki nie poznam prawdy. Kiedy moi rówieśnicy żyli pełnią życia ja zamknięty w sobie, odizolowany szukałem sensu życia. Te poszukiwania doprowadziły mnie w pewnym momencie na krawędź przepaści, gdzie byłem bliski skoku, ale postanowiłem dać sobie jeszcze czas, czas na odpoczynek. Wróciłem do swoich przemyśleń bogatszy o doświadczenia społeczne i mocniejszy psychicznie, nie czekałem długo na efekty. Wróciłem ponownie na ścieżkę, która prowadziła mnie do poznania odpowiedzi. Stojąc wtedy na krawędzi zrozumiałem jak cienka granica jest między życiem, a śmiercią, co popycha nas do podejmowania pewnych konkretnych decyzji i działań - była to cenna lekcja. Od tego momentu wyrzuciłem z siebie kilka kompleksów, zacząłem szerzej postrzegać rzeczywistość i otaczający mnie świat, wtedy też zacząłem rozumieć jaką istotą jest człowiek, tym samym kim jetem ja, jakie są moje potrzeby, co mną kieruje - zrozumiałem siebie, swoje słabości...
Poznanie natury i kolei rzeczy dały mi kolejny bodziec do przemyśleń - pętla czasu. Zacząłem wiązać pewny fakty swojego życia i ściślej precyzować swoje myśli, już nie toczyłem wewnętrznego boju, ale szukałem przyczyny i byłem bliski poznania prawdy o sensie egyzstencji. Do końca życia zapamiętam uczucie radości jakie towarzyszyło zdjęciu z siebie tego brzemienia. W tym momencie moje życie zmieniło kierunek, już nie staczałem się, a zauważalny był progres i dostrzegli to także moi znajomi, zmieniło mnie to trochę, byłem bardziej otwarty, wrażliwy, wyrozumiały i co najlepsze mniej agresywny - nauczyłem się osiągać kompromis.
Po przeczytaniu artykułu zdałem sobie teraz sprawę, że właśnie wtedy wszedłem na wyższy poziom. Dotarłem do końca swojej wędrówki i zaznałem spokoju!
Zrozumiałem właśnie to co Pani opisała, a mianowicie nie warto tracić czasu na toczenie kolejnych bitew i wojen, bo to do niczego nie prowadzi, a tylko rzuca kłody pod nogi. Zrozumiałem przyczynę swoich kompleksów, i wiem teraz, że wszystko było bardzo wyolbrzymione przeze mnie, olśniło mnie w wielu aspektach mojej egzystencji, ale co najważniejsze zrozumiałem otaczający mnie świat i siebie samego.
Podzielę się jeszcze jednym ważnym dla mnie i mam nadzieję dla większości z Was wnioskiem do którego doszedłem:
Niestety przyszło nam żyć w czasach, w których narzucany jest nam styl życia i bycia. Wynalazek pieniądza zniewolił naszą cywilizację. Rodzimy się by brać udział w "wyścigu szczurów" i choć nikt nie wygra tego wyścigu, to ludzie myślą, że to jest możliwe. Odarci z człowieczeństwa, ogłupiani przez media, manipulowani itd zrobią wszystko, dosłownie wszystko aby dopiąć swego, a tak naprawdę są to tylko ochłapy. RODZIMY SIĘ NIEWOLNIKAMI, którzy sami zaciskają sobie pętlę na szyję zmierzając do gułagu, przy tym ciągnąć tam wszystkich. Mam głęboką nadzieję, że ludzie obudzą się w końcu, da się to zauważyć, że coraz więcej osób otwiera oczy na dzisiejszy problem naszego społeczeństwa.
Się rozpisałem... Tak na konie żeby nie męczyć małe podsumowanie:
Obecnie mam 24 lata. W trakcie wędrówki, którą opisałem wyżej zastanawiałem się niejednokrotnie czy jest sens iść dalej, ale nie poddałem się. Wam też radzę się nie poddawać, bo tylko po dotarciu do końca i zrobieniu solidnego "rachunku sumienia" zaznacie spokoju i wyciszenia.
Droga jest kręta i wyboista, ale jeśli już raz tam wkroczenie nie warto się wracać! Popsułem swoje życie, ale cieszę się, że udało mi się uporać z wewnętrznymi problemami. Wiem jak bardzo otoczenie ma wpływ na moje zachowania i potrzeby, dlatego ten okres mojego życia zwie się katharsis, czas zacząć wszystko od nowa. Cieszę się że zrozumiałem pewne rzeczy teraz, kiedy dopiero startuję. Przez moje problemy skończyłem tylko szkołę zawodową, pracuję fizycznie, nie jestem w stałym związku (choć sam tak postanowiłem, że do póki nie uporam się z własnymi problemami do póty nie będę próbował układać planów z drugą połówką), jestem nieśmiały itd itd. Na szczęście wyciągnąłem wnioski, rzucam pracę i daje sobie rok czasu na naprawę, na samodoskonalenie się w tym w czym jestem najlepszy, co jest moją pasją i co sprawia mi frajdę i radość. Teraz znam swoją wartość, mam motywację i znam swój cel, i bynajmniej się nie zatrzymam. Zamierzam dalej prowadzić wewnętrzne przemyślenia, ale już nie ocierając się o te negatywne emocje, a szukając pozytywów. Czas na miłość, czas by cieszyć się życiem, bo ów czas jest nam policzony i zostało go tak niewiele... Jesteśmy tylko okruszkiem gdzieś na mapie wszechświata, otrzymaliśmy dar życia i tylko od nas zależy jak go ukształtujemy. Życzę abyście osiągnęli kres swojej podróży jak ja to zrobiłem, wyciągnęli wnioski i cieszyli się każdą chwilą własnej egzystencji. Przez cierpienie osiąga się to co najlepsze. Jeśli dane mi będzie mieć potomstwo, a pragnę tego z całego serca to przekażę wszystkie wartości które się we mnie ukształtowały moim pociechom. Zrozumiałem jeszcze jedno - jesteśmy programowalni tzn., że jeśli tylko chcemy i jesteśmy otwarci na zmiany (nie ograniczamy się) możemy wszystko. Adaptacja to sztuka, która nie została mi wszczepiona, a której muszę się nauczyć i muszę to zrobić teraz, w tej chwili...
Pozdrawiam.
- W poszukiwaniu sensu życia - małgosia, 2006-04-03, 23:25:29
- RE: W poszukiwaniu sensu życia - emilia, 2006-09-17, 19:12:20
- RE: W poszukiwaniu sensu życia - inhet, 2006-12-25, 17:41:57
- RE: W poszukiwaniu sensu życia - wmet, 2008-06-22, 16:44:14
- RE: W poszukiwaniu sensu życia - PatrycjaJ, 2010-08-04, 17:43:02
- RE: W poszukiwaniu sensu życiaW - gallanonim, 2013-01-05, 12:12:56
- RE: W poszukiwaniu sensu życiaW - gallanonim, 2013-01-05, 13:02:04
- RE: W poszukiwaniu sensu życiaW - pawel5260, 2013-01-05, 13:41:50
- RE: W poszukiwaniu sensu życiaW - ALEX76, 2013-01-05, 15:02:12